Nieoficjalne Forum Farmeramy

To całkowicie nieoficjalne Forum Farmermamy.

Ogłoszenie

Serdecznie witam na Nieoficjalnym Forum Farmeramy!

#1 Jun-28-10 21:34:12

kotekbehemotek

Kiełek

6244860
Skąd: śmietnik 4 klapa 3
Zarejestrowany: Jun-24-10
Posty: 26
Punktów :   
Twój nick na Farmeramie: kotekbehemotek
Twój poziom: 51

Kitek-życie jest niesprawiedliwe

Życie jest niesprawiedliwe! A Bóg ma iście szatańskie poczucie humoru.
    Odkąd pamiętam zawsze grasowałem w okolicy Wawelu. Moim ojcem był największy czarny kocur, jakiego kiedykolwiek widziałem. Mama była piękną, drobniutką koteczką o śnieżnobiałym puszystym futerku.
Byłem jej jedynym dzieckiem. Kiedy miałem niespełna 4 miesiące zaginęła moja mama. Ponoć wpadła pod samochód. Ojciec rasowy kocur stracił tron na rzecz miernej postury rudego kociska napakowanego testosteronem po same wąsy.
    Dorastałem w atmosferze terroru i wiecznego przeganiania a to ze strony dozorców a to goniony przez rudego uzurpatora. Tak mijały mi dnie i noce.
Syn byłego przywódcy był banitą. Nawet jeśli mnie nie stłukła kocia banda rudzielca byłem wyśmiewany z powodu mojego wyglądu.
Po ojcu odziedziczyłem duże , proporcjonalnie zbudowane ciało i czarny ogon, po matce cudne bursztynowe oczy, półdługą mięciutką sierść koloru...białego.
Kocie towarzystwo wołało za mną "przeszczep" i stroniło od mojej obecności.
    Nastała wiosna. Miałem skończone 13 miesięcy i hormony wprost szalały we mnie. Ale nie dla mnie były płomienne schadzki na dziedzińcu starego grodu czy wyśpiewywanie serenad kocim wybrankom, które głośnym echem wracały do mnie samotnie przycupniętego nad wodami Wisły.
    Nie miałem nikogo bliskiego. Bez matki, ojca, odrzucany przez wszystkich zawędrowałem jednego dnia nad most Grunwaldzki. Byłem już gotów do rzucenia się pod pędzące samochody i wtedy nagle jakaś siła skierowała mój wzrok ku górze.
    Ujrzałem ją po drugiej stronie ulicy. Siedziała zamyślona na balkonie drugiego piętra kamienicy. Patrzyła smutno w dół jakby szykowała sie do skoczenia w przepaść pomiędzy jadące auta. Miała śliczne pręgowane futerko lśniące na słońcu. Nawet z daleka widziałem zieleń jej spojrzenia.
Wiatr wiał w moją stronę. Czułem jej woń. Słodka, upajająca woń samotnej koteczki czekającej na ukochanego.
    Miauknąłem głośno. Przechodzący ludzie odskoczyli ode mnie. I stałem tam sam na chodniku wpatrując się w nią. Spojrzała na mnie. Miauknęła zapraszająco. A ja jak ostatni idiota pomknąłem wprost przez ulicę do niej. Samochody hamowały z piskiem, ludzie przeklinali "głupie kocisko", wokół rozlegały się klaksony.
A ja biegłem nie zważając na nic i nikogo. Usiadłem pod balkonem kamienicy i głośno nawoływałem moją księżniczkę. Ona tarzała się po balkonie nawołując mnie namiętnie. Przechodzący ludzie śmiali się i pokazywali mnie palcami. Nie zwracałem uwagi.
    Nagle na balkon wyszedł człowiek. Spojrzał w dół wprost na mnie a potem...zabrał moją kochaną.
Byłem zrozpaczony. Miotałem się bezsilnie próbując wspiąć się po murze i wzbudzając ogólną wesołość.
    W pewnej chwili zza rogu wyszedł golden retriever. Stanąłem bokiem, jeżąc sierść i groźnie syczałem. Pies jednak zgasił mnie na miejscu. Stwierdził, że jeśli chce sie dostać do tej cizi na balkonie to muszę wejść do klatki. Ofuknąłem go i stwierdziłem wyniośle że dla żadnej kociej pięknotki sam nie wlezę do klatki.
Pies wywiesił jęzor okazując wesołość i truchtając za oddalającym się panem rzucił jeszcze że mam wejść do klatki schodowej.
Załapałem o co mu chodziło i czym prędzej wbiegłem w bramę szukając wejścia na górę.
    Kiedy wkroczyłem w mrok klatki schodowej prowadził mnie już niezawodny nosek. doskonale czułem zapach mojej księżniczki. I tak znalazłem się pod drzwiami broniącymi do niej dostępu. Zacząłem nawoływać wybrankę, słyszałem jak odpowiadała mi z głębi mieszkania ale nic nie pomagało-drzwi pozostały zamknięte na głucho. Obficie oznaczyłem teren swoim zapachem i powędrowałem poszukać w śmietniku czegoś nadającego się do jedzenia.
    Wróciłem wieczorem i kiedy tylko zacząłem serenadę otworzyły sie drzwi a na mnie chlusnęła woda. Wrzasnąłem dziko i spłoszony pognałem w dół po schodach. Goniły mnie przekleństwa człowieka. W piwnicy długo w noc suszyłem futerko.
    Tak minęły 4 wieczory, zawsze przebiegające według tego samego harmonogramu. Aż tu nagle 5 nocy coś się zmieniło.
    Zaraz po tym jak zostałem polany wodą i wpadłem do piwnicy chcąc sie osuszyć, wybijając okienko wpadła do piwnicy butelka z jakimś płynem. Roztrzaskała się na posadzce. Po chwili wpadła płonąca szmata. Paliło się.
    Wypadłem z piwnicy jak błyskawica. Wiedziony jakimś instynktem wbiegłem po schodach i zacząłem się wydzierać ile sił w płucach.
    Za drzwiami wybranki mego serca usłyszałem ruch i cos o głupich kocurach. Drzwi otworzyły się gwałtownie. Odskoczyłem spodziewając się wody ale wtedy człowiek zamarł.
Z piwnicy wydobywał się czarny gryzący dym.
    Człowiek zaczął krzyczeć. Byłem przerażony- z jednej strony on z drugiej ogień. Niech mnie nawet ukartupi pomyślałem i jak błyskawica wpadłem między jego nogami do mieszkania. Ale on nawet nie zwracał na mnie uwagi. Krzyczał i miotał sie po całej klatce. Bił rękoma w każde drzwi i w pewnym momencie myślałem że mnie naśladuje ale już po chwili z mieszkań wybiegli inni ludzie.
    Nie czekałem aż wszyscy się na mnie rzucą. Schowałem się w głębi mieszkania. I tam ją znalazłem- ją , moja piękną koteczkę. Zanim na klatce ucichło wreszcie i usmolony jak sam diabeł człowiek wrócił do mieszkania zdążyliśmy się sobą nacieszyć.
    Kiedy wszedł do pokoju w którym przebywałem z kicią,  zamarłem. Byłem pewien że kopniak to najlepsze co mi sie dostanie. I tu czekała mnie niespodzianka. Nie uderzył, nie kopnął nie krzyczał. Usiadł w fotelu i po długiej chwili milczenia spojrzał na mnie i powiedział- wygląda na to, że uratowałeś nam życie kocie.
No skoro tak na to patrzył to nie zamierzałem oponować. Miauknąłem cicho na zgodę.
Spojrzał na mnie jeszcze raz, potem podniósł sie i wyszedł z pokoju po drodze gasząc światło. Na odchodne powiedział cos o tym że chyba juz i tak za późno.
Zostawił nas samych. Tylko ja i ona. Mogę wam zdradzić że to była noc pełna miłości.
    Historia nie skończyła się bynajmniej na tym. W wyrazie wdzięczności zostałem na stałe. Z kicią która miała na imię Pusia dochowałem się pięciorga kociąt. Były to nasze jedyne kociaki. Po wizycie u weterynarza jakoś tak nam sie odechciało miłości. Teraz mam dom, swoją rodzinę, pełną miseczkę, kolana na których siadam i rękę która mnie głaska. Mam nawet imię...
No właśnie- imię które udowadnia ze Bóg naprawdę ma poczucie humoru- ze względu na mój ogonek nadano mi imię Kitek. Zastanawiam się  czemu nie śnieżynek? Przecież jestem bardziej biały niż czarny. Ale nie uważacie czasem że sie za bardzo czepiam?...




to dopiero zostanie wydrukowane

Ostatnio edytowany przez kotekbehemotek (Jun-28-10 21:35:09)


le mruuuu le miałłłłł

Offline

 

#2 Jun-28-10 21:42:57

_SuperFarmerama_

Administrator

Zarejestrowany: Jun-11-10
Posty: 191
Punktów :   
Twój nick na Farmeramie: _SuperFarmerama_
Twój poziom: 50

Re: Kitek-życie jest niesprawiedliwe

Naprawdę piękna historia
Czytałam ją jednym tchem
Naprawdę masz talent do pisania. To opowiadanie jest przepiękne
Pozdrawiam.


Pies - jedyna istota, która potrafi kochać kogoś bardziej od siebie samego.

Kocham psy! Jestem Psiarzem!

Offline

 

#3 Jun-29-10 00:08:50

 kinia

Kwiatuszek

Zarejestrowany: Jun-22-10
Posty: 91
Punktów :   
Twój nick na Farmeramie: jablkowo

Re: Kitek-życie jest niesprawiedliwe

Sliczne   Czekam na wiecej


"Kiedy się czegoś pragnie, wtedy cały wszechświat sprzysięga się, byśmy mogli spełnić nasze marzenie"
Paulo Coelho

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.plniedźwiedź polarny waga domix wrocław