Nieoficjalne Forum Farmeramy

To całkowicie nieoficjalne Forum Farmermamy.

Ogłoszenie

Serdecznie witam na Nieoficjalnym Forum Farmeramy!

#1 Jun-29-10 10:24:02

kotekbehemotek

Kiełek

6244860
Skąd: śmietnik 4 klapa 3
Zarejestrowany: Jun-24-10
Posty: 26
Punktów :   
Twój nick na Farmeramie: kotekbehemotek
Twój poziom: 51

Gdyby koty rządziły światem...

A niech mnie drzwi ścisną !Jestem psem. Nie wierzę.Cofam się i jeszcze raz przechodzę przed ogromnym lustrem w moim przedpokoju. Moim- a wiec nie mogę być psem. Psiakość! Patrzę raz jeszcze.Oprócz małego, laciatego ciapka, który już na oko wygląda mi na życiową łamagę nie ma nikogo. Więc albo jestem niewidzialny albo jestem...PSEM!!! Kurza mać!
Drapię się w łepetynę jednocześnie uważnie obserwując szczeniaka w lustrze.
Usiadł, zadarł tylną łapę i w najlepsze harcuje się ile wlezie za prawym uchem.
Przerywam. Usmiecham się.
Pies w lustrze szczerzy kły Małe szczeniece kiełki.
Zamieram. Poważnieje i znów się szczerzę- podobnie czyni pies.
Spoglądam w dół na moje dłonie. szlag! Nie ma ich! Mam cztery kosmate, zakończone pazurkami łapki. Zamykam oczy. Liczę do 10. Obudź się, obudź się-powtarzam jak mantre. Otwieram oczy. Jednak jestem psem.
Nagle z tyłu słyszę skrzypnięcie.Ruszam uchem. Ludzie wierzycie? Ja ruszam uchem. Moim uchem. Oglądam się. Z sypialni, przez uchylone drzwi leniwym krokiem wychodzi Szarotka. Moja 3 letnia koteczka. Przeciąga się powoli pełna wdzięku. Bokiem pyszczka leciutko muska futrynę. Mruczy cichutko. Powietrze aż drga od tego. A ja pierwszy raz tak to odczuwam. siada z gracją, podnosi do pyszczka jedną łapkę. Oblizuje ją. Przesuwa po pyszczku. Uchyla przymkniete powieki.Jej oczy są takie piekne, niczym płynny miód.I nagle jej spojrzenie spoczywa na mnie.Oczy rozszerzaja się niemozliwie szeroko. Źrenice zwęziła w waskie pionowe kreseczki.W slepiach błysnęło. Obnazyła zęy, ściagajac swój pyszczek w wyraz czystej nienawiści. jej aksamitne uszka scisle przyległy do kształtnej główki. Prychnęła i zasyczała dziko. na mnie! jej grzbiet wygiął się w łuk aby sprawiać wrażenie większej. I wierzcie mi-była odemnie większa.Po raz pierwszy w życiu jej nastroszony ogon przypominajacy mi szczotkę do butelek tym razem nie wywołał we mnie wesołości. Syknęła z wsciekłością jeszcze raz i... skoczyła na mnie. Byłem kompletnie zaskoczony i zupełnie nieprzygotowany na atak. Próbowałem jeszcze uskoczyć gdy poczułem przerazajacy ból w nosie. Poczułam smak krwi. Mójnosek był bolesnie podrapany. A kotka sadziła się do następnego ataku. Zawyłem i zrobiłem to co kazdy zrobiłby w moim położeniu-dałem najzwyczajniej dyla. Nigdy nie myślałem, że mając cztery łapy można się tak ślizgać na podłodze wyłożonej parkietem...Zataczajac zadkiem na zakretach i omal nie rozbijajac łepetyny na futrynie czmyhnałem do jadalni. Wpadłem z całym impetem pod mój ulubiony fotel i siedziałem tam z cicha pojękując.
W domu panowała cisza. Ściemniało się. zegar wybił 21. scierpły mi łapy, byłem głodny, obolały i najzwyczajniej chciało mi się siku. Musiałem wyjść.
Przez długą chwilę wsłuchiwałem się w ciszę. Węszyłem nawet troszkę. Chyba ich nie ma. Ostrożnie wychyliłem łepek spod fotela i rozejrzałem się po pokoju. Zauważyłem , że mój wzrok tak jak i inne zmysły wyczulił się. Było bezpiecznie. Kotów nie było w pobliżu. Muszę się jakoś wydostać z mieszkania-pomyślałem. Powolutku poczłapałem przez pokój do drzwi. Moje pazurki choćbym nie wiem jak się starał cichutko stukały po parkiecie. wystawiłem nos za próg jadalni. rozejrzałem sie. Czysto. Ani sladu kotów. I ciemno jprzy okazji jak w wiadomym miejscu. Ładne buty! Kolejnego kociego ataku byłem pewien , ze nie przezyję. No ale wóz albo przewóz...Żyje się raz...Raz kozie śmierć chociaż wolałem obyć się bez smiertelnych ofiar. w mordę no...
Łapy mi drżały a pazury wystukiwału na parkiecie stakato. Weź się w garśćchłopie. To twoje koty. Pokaż kto jest panem! Racja-nie ważne czy pies czy jako człowiek-ja rządzę tym światem. Idę! I z tym ni to krzykiem ni szczekiem dzielnie skoczyłem w ciemną głąb przedpokoju. Cisza... Zwolniłem. Powoli człapałem samym srodkiem pomieszczenia. I nagle zza pleców dobieg mnie aksamitny głos:
-Cześć...
Odwróciłem sie gwałtownie. Z tyłu, dokładnie w progu pokoju , z ktrego dopiero co wylazłem siedziała ma kruczoczarna piękność-Szarotka.Jej czarne sksamitne futerko zlewało się niemalże z ciemnością zimowego wieczoru. Obnażyła zęby i syknęła. Podniosła łapkę prezentując mi komplet ostrych jak sztylety cichobójców pazurków. Pazurków, o które tak dbałem bedąc człowiekiem. A niech ja jasna cholera! Kiedy, jak tak mnie zaszła od tyłu? zaskowyczaem i ruszyłem do przodu. Pokój naprzeciwko nęcił przyjaznym mrokiem. wiedziałem, że muszę wpaść pod łóżko albo będzie po mnie. Przebierałem moimi małymi łapkami jak oszalały. Nagle zdębiałem. z przodu, naprzeciw mnie majaczył kolejny cień. OZ w morde! Wyhamowałem z trudem na samym środku . Moim zadkiem zakołysało i klapnałem na ośladki. Zabolało.
-Hej...-odezwał się ten z przodu.
Kurde znałem ten zachrypnięty głos. Jak mamę kocham! Toż to Misiek. Mój piękny rudy Misiaczek. Najkochańszy koteczek. O ile szarotka miewała humorki o tyle Misio zawsze był kochany. Uśmiechnąłem się szczerząc kły i ruszyłem do Misia. Prychnął i zjeżył futro. Zamarłem. No i wtedy nadszedł ostateczny cios.
Z góry z szafy, nieco ospałym tonem odezwał się trzeci kot-biały jak snieg pers Perełka.
-No no no... a co my tu mamy?Czyżby mały pchlarz?
Pozostała dwójka zachichotała upiornie. Powiedzieć , że zdrętwiałem to mało. Chyba straciłem czucie nawet w wyrostku robaczkowym. drząc , szczękajac zebami i jakając sie wybełkotałem:
-No przestańcie. Ja tu rzadzew końcu.
z góry znów dobiegło uwodzicielskie mruczenie:
-Mozesz powtórzyć? chyba nie dosłyszałem...
-Ja...ja...ja tu rzadze!-wydarłem sie niemal w moim przekonaniu. a naprawdę mój głosik prawie utonął w otaczajacej nas jak wata ciemności. I jeśli ktoś tu ryknął -to był to Perełka.
-Chyba kpisz!-jego wrzask wwiercał mi się w uszy.
I wtedy w ciemności rozbłysły 3 pary oczu. Bursztynowe szarotki, zielone Misia i jasne jak ognie elma oczy Perełki.
Pers powoli przechadzał sie po szafie w te i z powrotem. Cały czas perorował z wściekłoscią.
-Ty rzadzisz? ty? mały , zapchlony kundel przybłęda?Nawet nie jestes rasowy...-ostatnie zdanie niemal wypluł z odrazą.
Mogłem sobie tylko wyobrazić wyraz jego zaciętego pyszczka, do tej pory tak ufnie szukajacego pieszczoty mej reki. Nie poznawałem go.
-nie zrozumiałes mnie...-zacząłem prawie z pokora -To ja, wasz ochany pańcio. Tylko...tylko zamieniony cudem w to...w psa...
-Wiem!-przerwał mi w pół słowa Perełka-z daleka wyczułem smród człowieka.
Zdębiałem.
-Wreszcie nadeszła nasza chwila. Nas koów. Poniżanych, bitych, zepchniętych na margines zycia, poddawanych durnym zabiegom, eksperymentom, krzyzowanym między rasami-nabrał tchu-Czy ty wiesz jak męczy mnie oddychanie?Jak poniżało łaszenie się do ciebie mnie arystokraty do obrzydliwego golasa? za marną miseczkę strawy?Ludzie sa nam niepotrzebni. Teraz wszyscy jestescie psami. Gorzej-psami które były bogami.Teraz koty rzadza światem!!!-zakończył piskliwie, niemal skrzeczac schrypnietym od wrzasku głosem.
-I nigdy nie wybaczymy kastracji, zabijania kociat. Nigdy...nigdy...-Perełka dyszał.zmęczony zawzietą perrorą.
Patrzyłem na nich bezradny. No bo co można powiedzieć na takie argumenty?Co przeciwstawić?
Perełka zwęził oczy. Prychnąl głośno. syk odbił sie echem w pustym domu.
-My koty przejmujemy świat i wła dze na mocy dekretu o Dobrej hodowli. zginie gatunek ludzki i koty będa panowac na wieki. Bo ludzie nie porafia niczego dobrego. Nic nie daja światu!
Jego wzrok znów skupił się na mnie. Obnażył zęby i wysyczał:
-Zabić go!...
w tym momencie ruszył Misiek i szarotka. Szczerzac zeby sadzily do mnie długimi susami wytawiajac ostre pazury.
No to po mnie. amen. Kaplica.Finito. Jezu, zdechnę jako psia mielonka.
mój pęcherz nie wytrzymał. Poczułem ciepło i wilgoć pod sobą. No tak, zlałem się ze strachu. mało, że psia mielonka to jeszcze w sosie urynowym.
wykrzyczałem ostatnia myśl:
-ale ja was kochałem!...
Skuliłem się oczekujac bólu szarpania. Bólu i smierci. Czekałem i czekałem ale cios nie nadchodzil. Uchyliłem powieki. Zarówno szarotka jak i Misio zatrzymały się dosłownie o włos ode mnie.
-Ja was kochałem,,,-powtarzałem cichutko
Ślepka Szarotki złagodniały. Wpatrzyła się w me oczy, zamruczała i potarła pyszczkiem o mój bark. Leciutko jak piórkiem. Zamknąłem oczy, westchnąłem. I wtedy kotka wrzasnęła przerazona.
Perełka z dzikim syczeniem spadł na mnie z góry. potoczyliśmy się po podłodze. Siedział na mnie. Na piersiach czułem ciężar dorosłego kocura. Złapał mnie zębami za gardło i dusił.Miotałem sie. Próbowałem uwolnić . a on stopniowo zaciskał szczeki i dusił, dusił, dusił...
Krzyknąłem i...
...obudziłem się...
Leżałem ciężko dysząc na wznak w moim łózku spazmatycznie łapiąc powietrze. Coś przygniatało mi piersi. Skierowałem tam wzrok i napotkałem spojrzenie Perełki siedzącego na mnie i wpatrujacego sie kpiarsko w moja twarz.
-Złaź ze mnie!-zepchnąlem kocura.
Boże ale ulga. to był tylko sen. strasznyale sen. tylko sen.
Podniosłem się chwiejnie i poczłapałem do kuchni. Napiłem sie wody. Wróciłem do sypialni. Perełka siedział tam gdzie go zostawiłem-na nocnej szafce. Siedział ipowoli myjac lapke wpatrywał sie we mnie swymi jasnymi oczyma.Na poduszce pomrukując cicho spały wtulone w siebie Szarotka i rudy Misio. Były słodkie.
Znów spojrzałem na Perełke. Nadal sie na mnie gapił. Niepokoiło mnie to...
Obok łózka spał szorstkowłosy jamnik Ricky.
Westchnąłem.
-Ta...koty rzadzic beda światem...akurat...-zaśmialem się ieszczerze i pociągnąłem łyczek wody.
Perełka przestał lizać łapkę. Sojrzał na mnie. Byłem pewien , że kpi w żywe oczy.
-Koty nie rządza i nie bedą rzadzić światem!-powtórzyłem zdecydowanie.
Perełka zeskoczył ze stolika niechcacy zawadzając o jamnika.Pies zerwał sie na równe łapy, zaskomlił i spojrzał na mnie pytajaco.
-To było niechcacy Ricky-szepnąłem.
Niechcący prawda?Bo przeciez koty nie usmiechają się półpyszczkiem...
Prawda?...


le mruuuu le miałłłłł

Offline

 

#2 Jun-29-10 19:22:21

_SuperFarmerama_

Administrator

Zarejestrowany: Jun-11-10
Posty: 191
Punktów :   
Twój nick na Farmeramie: _SuperFarmerama_
Twój poziom: 50

Re: Gdyby koty rządziły światem...

To było naprawdę ciekawe opowiadanie
I pouczające.

Pozdrawiam.


Pies - jedyna istota, która potrafi kochać kogoś bardziej od siebie samego.

Kocham psy! Jestem Psiarzem!

Offline

 

#3 Jun-29-10 22:20:27

Auraya

Moderator

Zarejestrowany: Jun-12-10
Posty: 86
Punktów :   
Twój nick na Farmeramie: Auraya82

Re: Gdyby koty rządziły światem...

Super Mocno w konwencji fantastyki a ja to wprost uwielbiam Rewelacyjnie kotek piszesz


"Kobiety i koty zawsze będą robić to, co chcą,
a mężczyźni i psy powinni się zrelaksować i powoli oswajać z tą myślą"
- Robert A. Heinlein

Offline

 

#4 Jun-30-10 22:08:52

 Sinona34

Roślinka

Zarejestrowany: Jun-23-10
Posty: 66
Punktów :   
Twój nick na Farmeramie: Sinona34
Twój poziom: 53 i 48 i 32 :)

Re: Gdyby koty rządziły światem...

Rewelacyjne 

Ostatnio edytowany przez Sinona34 (Jun-30-10 22:09:15)


Człowiek jest Aniołem o jednym skrzydle...................
Musi objąć drugiego człowieka  aby....... WZLECIEĆ...................

Offline

 

#5 Oct-13-10 22:32:11

 happymeal

Kiełek

status mam ;D
3843143
Call me!
Skąd: Terespol ! : )
Zarejestrowany: Oct-13-10
Posty: 32
Punktów :   
Twój nick na Farmeramie: ~happymeal~
Twój poziom: Jeszcze 8 : D

Re: Gdyby koty rządziły światem...

świetne !!!
napisz coś jeszcze !


PEACE
                   &
LOVE

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl